Była zjawiskiem jak powiew tkliwego piękna. Spłoszonym przerażeniem, umykającym przed wrogim jej światem. Nie mogła znieść cudzego cierpienia. Wolała brać je na siebie. Chciała uszczęśliwić wszystkich. Zasłużyć na miłość. Jednak nie da się uciec od złego losu przypisanego przez najbliższych. Jej nadzieja na znalezienie ocalenia wśród szczytów gór, w ramionach tatrzańskiego herosa okazała się wpadnięciem z deszczu pod rynnę. Tego nie wyśniła sobie w najgorszym koszmarze. Zamieniła kręgi piekieł na straszniejsze. Jakby trafiła do jaskini zbójeckiej w czasie wojennych prześladowań. Zalała ją ludzka nienawiść. W poranek po jej ślubie i skromnym weselu, zadzwonił do drzwi listonosz. To był styczeń 1981r. , jeszcze istniały telegramy pocztowe. Bez żenady wręczył jej telegram i kazał pokwitować. Przyjęła to miło, spodziewając się gratulacji ślubnych. okazało się, że zawiedziona w swoich planach co do jej właśnie poślubionego męża, miejscowa pielęgniarka, groziła Magdalenie w tym telegramie że nigdy