Wzburzony sen – 1987

Wzburzony sen 1987Minęło dwa i pół roku, Magdalena Ficowska – Łuszczek od siedmiu lat mieszka w Zakopanem jako żona Józefa Łuszczka razem z ich synkiem Arturem Łuszczkiem. W 1987 roku Wydawnictwo Literackie w Krakowie-najlepsze wydawnictwo tamtej epoki, drukuje następny tomik wierszy poetki. To „Wzburzony sen „. Ponieważ WL kilka lat zwlekało z drukiem tej książki,dlatego połowa z zawartych w nim wierszy znalazła się wcześniej w pierwszym zbiorku pt.”Serce się powtarza” Sądeckiej Oficyny Wydawniczej -gdzie druk nastąpił w ciągu paru miesięcy.

Są to więc wiersze od najwcześniejszych – z lat 70-siątych do 1984 roku.

PRZEDAWNIONE SZCZĘŚCIE

nie miała już z nim nic wspólnego
oprócz starannie chronionej
przeszłości
i nagle jak grom z jasnego
nieba
na jedną noc
przesuwała po nim
końcami palców
żeby rozpoznać
czuła jak pod jej zaskoczoną dłonią
przepoczwarza się w strach
i nieświadome swej przemiany
zagarnia ją jak swoją
bez ograniczeń
bez wyjścia

Czytaj dalej PRZEDAWNIONE SZCZĘŚCIE

PRZETARG

Kochaj mnie jeśli możesz
– prosiła przewrotnie
wśród łąki najpokorniej
dobijając targu –
i daj mi z siebie tylko
tę cząstkę pokutną
która ze mną się razem
dotuła zaświatów
a ja w zamian za to
niedokończoną wieczność
za Ciebie odrobię
Tobie oddam połowę
resztę sobie wezmę
i wieczni do połowy
we wspólnej wieczności
razem będziemy mieli
swą wieczność w całości
– tak podstępnie błagała
o trochę miłości

Czytaj dalej PRZETARG

NIE MOGĘ

Jaki śliczny pieprzyk
mówił całując
wstrzymywał słowa
nie mogę ci dać siebie
powtarzał w myślach
nie możesz być dla mnie piękna
nie będę myślał o tobie
nasza gwiazda była ze śniegu
stopiły ją moje ręce
nie dowiesz się nawet
ze nie mogę cię zapomnieć

Czytaj dalej NIE MOGĘ

ROZMOWA

Wyrzeźbił cię wiatr
chciałbym cię doścignąć
zamknąć w dłoni…
ale masz oczy jak morze
teraz spokojne
pomiędzy błękitem
gdybym mógł je ogarnąć
Nie obejmiesz morza – powiedziała
Więc powpinam ci gwiazdy we włosy…
On płacze – pomyślała

Czytaj dalej ROZMOWA

POMYŁKA

Znów wydzwania telefon
o późnej godzinie
niecierpliwie gwałtownie
ze snu mnie wyrywa
Po drugiej stronie kabla
z bijącym sercem
i wstrzymując oddech
czeka aż się odezwę
miłość nieśmiała
– To pomyłka –
szepczę jeszcze przez sen

Czytaj dalej POMYŁKA

POMOC

Zwykle chadzają stadami
Kiedy pojawiają się
zawsze jest ich nadmiar
stają się niepotrzebni
więc odtrąceni odchodzą
za sobą pozostawiają próżnię
Potem długo ich nie ma
czasem nie przychodzą już nigdy
Pozostają głusi na skruchę
i błagania o choćby jednego z nich
Jak widać są nierozdzielni
Zresztą nie widzą potrzeby
pocieszania – po co im to
Trzeba przebrnąć
przez tę strefę beztlenową
może na jej krawędź przybędzie
nowa grupa ratownicza

Czytaj dalej POMOC

MIĘDZYMIASTOWA

Chciał usłyszeć ją
nie tylko głos
Mogła mu opowiedzieć
ciszę gęstniejącą
i że oddech znajduje
w grzęzawiskach snu
No to trzymaj się
zdążyła zawołać
zanim rozległ się sygnał
Nie miał więcej monet przy sobie

Czytaj dalej MIĘDZYMIASTOWA

REPORTAŻ

Nie lubiła drzew
nie było go w nich
namalowała trochę szafirowego świata
który był tylko dla nich
kiedy go nie było
spała
kochała te wspólne drzewa
na płótnie
Zabrał wszystko
na pamiątkę jej śniadego ciała
Przebacz że nie mam więcej
– prosiła
muszę przespać ten czas bez ciebie
przespać do końca

Czytaj dalej REPORTAŻ

PRZEZ ZASIEKI UMIERANIA

Januszowi Wapińskiemu

wielka na wyrost
na zapas
dawno już przeszła
do porządku dziennego
przez zasieki umierania
pełna głodu i strachu
z pustą ramką
na nazwisko właściciela
solidna ponad miarę
ponad życie
jeniecka waliza
przydaje się jeszcze
jako kufer na bieliznę

OBWIESZCZENIE

Mamie

Pomimo znacznych przeciwności losu
jeszcze przed stworzeniem świata
mojego
i później
wbrew możliwości usprawiedliwienia się
i oczywistości ogólnych oczekiwań
wyszła na swoje
zachowując niezwykłość tworzenia
pełną dłonią barw
W związku z powyższym
oraz pozostającym w głębi
zarządzam całą potęgą uczuć
ścisłą ochronę tego unikalnego
egzemplarza ludzkiego

KONICZYNKA

Przyszła przez niebieskie
drganie lata
Przyniosła czterolistną koniczynkę
Namalowała dziś tyle kwiatów
kiedy pobiegła do lasu
zwiędły…
śmiała się
biorąc garść poziomek
ode mnie
jak serce…
…Na końcach palców
miała ich przecież tak wiele

Czytaj dalej KONICZYNKA

Translate »