mojemu mężowi Józefowi Łuszczkowi
wpatruję się wpatruję
aż podbiega krwią
i rośnie
w nagłym przypomnieniu
w jego czerwcowej głębi
jesteś
mówisz tak mogło być raz
wiem więc jestem
wracam do siebie
przez spiekotę
suchych oczu
trzeba odwrócić twarz
żeby nas nikt nie rozpoznał