kupiłam w kiosku
prostokątny kawałek szczęścia
ujęty w dolinie rzeki
pasował mi jak ulał
przyłapany na pienistych obłokach
zabłękitniał z tęsknoty
po horyzont
aż się zmierzwiła woda
by zatrzeć po nich ślady
gdzieś krowa wyrosła na łące
a drzewa rozchyliły się kusząco
wabiąc w gęstwinę nieuwagi