MÓJ POSAG NA ŻYCIE

Przygnieciona biedą
chodzę jak perpetuum mobile
bez zasilania
w dziurawym ubraniu
pani od chemii mówi:
wyglądasz jak ósme
dziecko stróża
przyjmuję obelgi
ze spuszczoną głową
jeszcze nie umiem
wszystkiego pozszywać
wiem to twoja bieda
przeniosłaś ją na mnie
z czasu który przeżyłaś
na suchych kromkach chleba
maczanych w wodzie
nie mogłaś wiecznie sama
bać się idąc do szkoły
że rozstrzela cię Niemiec

za twoją śliczną buzię
w tak nieodpowiednim stylu
chciałaś wreszcie być
diamentem na Nieboskłonie
dlatego poniosłam za ciebie
tę udrękę
chowałam się przed
winą mojego istnienia
kiedy czytali w szkole
listę obecności
podobno gadali :
to Cyganka
wstydzi się tego
i opuszcza szkołę
wstrzymywałam oddech
by nie przeszkadzać
przemykałam się
poza życiem
Ale strach to był on
wiem nie mógł
pokonać swojej pamięci
przerzucił na mnie
przerażenie wojny
przypominałam mu
samego siebie
nie mógł tego znieść
niszczył te wspomnienia
To był mój posag
który wlokłam przez życie
ludzie czynili mi piekło
byłam ich Katharsis
tylko korzystali z okazji
na oczyszczenie
swojej Psyche
wtedy czuli się lepsi

4.06.2020r.

Translate »