Czuję jak zwijam się
wokół supła mojego żołądka
moje życie skulone
jak w muszli ślimaka
zamkniętej
kołkiem w gardle
zgnieciona
już wiem że to ból
fantomowy
29.05.2020r.
Czuję jak zwijam się
wokół supła mojego żołądka
moje życie skulone
jak w muszli ślimaka
zamkniętej
kołkiem w gardle
zgnieciona
już wiem że to ból
fantomowy
29.05.2020r.
W mrokach dzieciństwa
na wakacjach
trzeba było uważać
by nie wdepnąć
w krowi placek
na łące
teraz zakazany
Trzy placki ziemniaczane
mojego życia
dala mi babunia
już zawsze żyłam
pamięcią o nich
Obecnie w kinie domowym
placek słoneczny
przyklejony do wysokiego sklepienia
rozświetla nam
przyszłość nieosiągalną
19.08.2020r.
Z korytarzyka
ciepłe światło żarówki
wcina się w cień pokoju
obudziły się ptaki
śpiewem
spoglądam znad poduszki
wsłuchana w radio budzik
szemrzący z przyzwyczajenia
policzek przygniata
miękkość zwiniętego jaśka
przez zmrużone powieki
upewniam się
że nic nie muszę
moje życie
nie ginie w męce
ciało rozkoszuje się
ulgą istnienia
nie spodziewałam się tego
ale to jest naprawdę
31.05.2020r.
Morze faluje
niesamowitą mocą
marzeń
czuję jego oddech
mewy krążą krzykiem
nad wydmami
kocham ją
tę piękną istotę
z innej planety
4.09.2020r.
Słońce prawie zaszło
ostatnie promyki
oświetlały twarz Bogini
nadały jej miedziany odcień
jej piękno porywało
ogarnęła ich fala marzeń
poniosła do gwiazd
jej usta miały smak
letniego wieczoru
dopłynęli do brzegu
nieskończoności
nagle lipcowe słońce
świeci pełnym blaskiem
w środku nocy
to miłość która
nie zdążyła rozkwitnąć
31.05.2020r.
Pierwszy piorun zgasił
lampy portowego miasta
w świetle błyskawicy
dojrzał niepokój
jej źrenic
rozjarzone niebo
ukazało jej twarz bogini
burza zajęła niebo i ziemię
pomruk grzmotu
rozniósł po rozszalałym
nieboskłonie
jego pragnienie
by stać się dla niej
bezpieczną przystanią
4.09.2020r
Kiedy płynęły moje
łzy błagalne
przed łaską Ducha św.
by podźwignął mnie
ze śmiertelnej udręki
a kapłan pochylił się
nade mną
posypały się nobliwe szepty
za plecami :
„no to już przesada”
ścierałam z twarzy
łzy jak okruchy skalne
aby umilkły pomstowania
za ten strumień miłości
bym go nie dostała
za wiele
Został mi ból
skalania
gdybym wyrzekła się
swego obrazu
zdeptała uczucia
zaparła talentu
by nie był
komuś solą w oku
zmieniła w kamień
życie dane mi od Pana
może by mi odpuścili
próby jego ratowania
Warszawa,Kościół św. Marcina na Starym Mieście-1990r.