Robiłam co mogłam
na stercie szmat
wypełniałam mu
kupon na szczęście
sympatycznym długopisem
litery znikały
on wychodził
nie miał czasu poprawić
mój bagaż
z dokumentami i kluczami
rozpłynął się
uporczywie wpisywałam
brakujące litery
dzwoniłam prosząc
-przywiozę ci opłatę
za szczęście
w lewej kieszeni
jeśli pozwolisz
przerywał mi śmiech
dyszałam próbując
uratować
ostatnią możliwość
w próbach ocalenia
podejrzewano mój interes
opuszczano pomieszczenie
nie dając mi szansy
walczyłam resztką sił
nie wygrałam
17.12.2018r.