KONIK POLNY

Ujarzmiłem dzikiego wierzchowca
Nikt nie bierze przeszkód tak jak on,
kiedy skacze po kąkolach i ostach.
Zwinnie, cicho jak indiański koń.

Teraz razem mkniemy po łące,
ja i dziki, zielony koń.
A jak zmęczą nas już te harce,
mogę schwytać i zamknąć go w dłoń.

Jak mi mama każe już wracać,
zanim zmierzch szary zapadnie.
puszczę wolno mego rumaka.
Niech sobie hasa swobodnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Translate »