Grzbietem leśnym, cienistym
mimo pogody mglistej
poszliśmy na wycieczkę.
Nosal przywitał nas deszczem.
Już wiem skąd śmieszna nazwa taka.
Góra nos przypomina,
deszcz cieknie jak katar.
Ach, och – woła jakaś pani.
Zasłania oczy, ze strachem się wspina.
A ja sobie kiwam
nad przepaścią nogami.
Chociaż skrycie czuję trwogę,
że but zsunąć mi się może
i spaść komuś na głowę.