Sprzątam parapety
pod powierzchnią
zapyziałych układów
w mroku
muzealnych korytarzy
wycieram kurze
mozolnie brnąc
za plecami brygadzistki
w palcach zostaje mi
zasuszony pająk
upodlenia
kierowniczka wyprzedza mnie
rozlewając strumyk miodu
który oblepia
dziury zużytej ścierki
dochodzę do kresu
wytrzymałości
reszta tonie w ciemnościach
14.06.2019r.