Mówiłeś
że z iskry czynię
w sobie piekło
jakże się myliłeś
to były poetyckie muśnięcia
o mojej rzeczywistości
niosłam ciężar milczenia
całe życie
wreszcie pękło
i wylało się –
krzyk wybuchający
lawą strachu
słowa
przygniatające pogardą
uderzenia
odbierające godność
nienawiść w spojrzeniu
jak laser
ciosy palące piorunami
zawiść
wgniatająca w błoto
umieranie w kloace
cierpienia
poniżanie bez granic
szyderstwo z błagania
o ratunek
próby ubezwłasnowolnienia
odbierające mi moją poezję
-to atmosfera mojej Ziemi
zgniatająca tkliwą czułość
mojego serca
sięgająca Nieba
Przetrwałam ukryta
w zakamarkach mroku
rozdrapywanych przez ludzi
szukających skarbów
by odebrać mi wszystko
10.12.2021r.