MOJE MIEJSCE PRACY

Za stalowym ogrodzeniem
upodlona nędzą
brnęłam przez
rozpadliska
przetrwania
pochylona
jak bydlę pod batem
W niedostępnej wieży
urzędowali oni
ci którym wypłacano
prawo do życia
próbowałam
wyżebrać tam
ludzką godność
potraktowali jak
chłopa pańszczyźnianego
pozostał mi
śmiertelny głód
zakradłam się
do prominentnych
pomieszczeń
rozdając swoją poezję
w nadziei na lepszy los
przegoniono mnie
między grudy
niewolniczej pracy
u schyłku życia
wyczołgałam się
przed żelazną bramę
zostawiłam im
w pamięci
powitalny transparent:
CO ZA KOSZMAR
choć używają
innego logo

1.08.2019.r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »