Z korytarzyka
ciepłe światło żarówki
wcina się w cień pokoju
obudziły się ptaki
śpiewem
spoglądam znad poduszki
wsłuchana w radio budzik
szemrzący z przyzwyczajenia
policzek przygniata
miękkość zwiniętego jaśka
przez zmrużone powieki
upewniam się
że nic nie muszę
moje życie
nie ginie w męce
ciało rozkoszuje się
ulgą istnienia
nie spodziewałam się tego
ale to jest naprawdę
31.05.2020r.