To była wyprawa
wieńcząca wspólnie
przepracowane życie
szła wytyczonym traktem
przez wzgórza i wąwozy
leśnymi ścieżkami
droga wznosiła się
i zagłębiała
znajome twarze
pojawiały się
i mijały ją zadowolone
szła sama gdy poczuła
niebezpieczeństwo
ukryła się
w tej części wąwozu
której nikt nie widzi
opadł ją mrok zatracenia
na pamięć sięgnęła do góry
zaczepiła palcami
o wyłomy skalne
wydobyła się
z pieczary ciemności
w schronisku
usiadła w kącie
przed salą telewizyjną
widziała stąd
mijające ją postacie
rozbawione zajęte sobą
wzdłuż korytarzy
w szafkach
były stosy
niepotrzebnych
zeszytów i papeterii
nie sięgnęła po nie
jakiś natręt wcisnął się
znienacka na jej krzesło
w mrocznym kącie
nic nie dało odpychanie
nachalnych rąk
na koniec drogi powrotnej
brnęła samotnie
przez leśne
wzgórza i wertepy
chciała wymienić telefony
dla podtrzymania znajomości
przecież mijali się
w drodze przez życie
połączeni w grupki
wykręcili się
i zniknęli
28.01.2019r.