Rozrzuciła jesień
barwy żółte i różowe
po bukowym lesie.
Ponad nimi
stromą ścianą,
mgłą zasnuty, oddalony
Giewont stoi.
To wojownik w szarej zbroi,
pośród skał uśpiony.
Niby tarcze,
w błękit zwrócone,
wzniosły swoje szczyty
Wierchy Czerwone.
A na dole stanął,
przy wysokiej sośnie,
rycerz Artur złotowłosy
i mówi, że prędko urośnie.