Patrzy chłopczyk przez okno,
a na dworze
szaro, smutno i mokro.
Dym z komina
na dachu się kładzie.
Nic nie będzie z wyprawy
po wiosenne bazie.
Zmrużył chłopiec oczy,
wtedy właśnie z nieba
deszcz zielony zeskoczył –
– słońce wyjrzało
przez dziurę w chmurze.
Wyrosły zielone drzewa
i zielone kałuże.
Cały świat poweselał.