Dałaś mi Mamo
najpiękniejszą szatę
na bal życia
ukryłaś w jej zakamarkach
szlachetne kamienie szczęścia
pod jej falistą powierzchnią
na sercu umieściłaś
list polecający z Nieba
ufnie wpłynęłam
na parkiet istnienia
Dostrzegła mnie
ZAWIŚĆ LUDZKA
rozszarpała
suknię delikatności
zniknęły ukryte w mankietach
drogocenne klejnoty
listu już nie odnalazłam
nienawistnie
drwiła półgębkiem:
– ona piękna?
– przy niej byłyśmy
dumne jak pawie
Okryłam się łachmanem
pozbawili mnie nawet
niebiańskiej kosmetyczki
bym nie mogła zadbać o siebie
pozbierałam strzępy losu
nie znalazłam cię Mamo
nie mogłaś znieść
tego zniszczenia
31.01.2021r.