Rozmowa z Poetką

CZAS REPRESJI I APARATCZYKÓW – CZARNA LISTA

Połowa lat 70 – tych. Byłam wtedy narzeczoną Janusza Kobylińskiego. Zrobiłam maturę. Mimo męczarni z powodu nie leczonego nadciśnienia – uznanego błędnie przez lekarzy za migreny, znalazłam się na wielu okładkach tygodników i miesięczników prasy ilustrowanej. Janusz też zrobił mi zdjęcie i zaniósł do redakcji tygodnika „Radar” – proponując je na okładkę. Od ręki przyjęto mu moją fotografię. Nie pytali kto na niej jest. W krótkim czasie, na spotkaniu ze mną Janusz był wzburzony i powiedział mi, że wezwano go do redakcji tygodnika „Radar” i zwrócono mu fotografię mojej twarzy z pretensjami – jak mógł dać na okładkę zdjęcie córki Ficowskiego.
Byliśmy z Januszem wstrząśnięci, bo przecież moja twarz na okładce miała się ukazać anonimowo, bez podpisu kto to jest. W tym czasie był już wprowadzony
zakaz drukowania utworów mojego ojca z powodów politycznych i dlatego, że był współzałożycielem Komitetu Obrony Robotników – KOR. Nie przypuszczaliśmy, że ten zakaz uderzy też we mnie, to znaczy w zamieszczanie zdjęć ze mną na okładkach i jak się okazało, również w drukowanie moich wierszy w prasie literackiej. Wtedy podczas wizyty mojej i mojej siostry Krysi u naszego ojca Jerzego Ficowskiego, tatuś przeczytał nam jakiś swój wiersz i z radością pochwalił się nam, że wpadł na świetny pomysł – będzie pisał i drukował pod nazwiskiem swojej drugiej żony. Pamiętam jego uśmiech i uniesione brwi z błyskiem w oczach. Był zadowolony, że tak sprytnie przechytrzył zakaz druku reżimu socjalistycznego. Cieszył się, że wpadł na taki doskonały sposób. I tak zrobił, dzieląc się tym samym swoim dorobkiem literackim wobec potomnych. W dzieciństwie uwielbiałam czytać książki. Mocno wpisała się w moją wyobraźnię baśń o człowieku,, który próbował przechytrzyć ..diabła. Nawet mu się udało, ale za cenę oddania duszy.. Tak przekazaną część swojej twórczości literackiej stracił na zawsze. Później nie interesowałam się tą sprawą. We mnie samą niejednokrotnie uderzyła obecność mojego nazwiska rodowego na czarnej liście. Na przykład zwrócono mi wiersze, wysłane do miesięcznika „Twórczość”. Także kiedy wydrukowano mój wiersz w tygodniku literackim „Kultura” pod pseudonimem : Maria Magdalena Komala – było to nazwisko panieńskie mojej Mamy. Pseudonim był aktem rozpaczy z mojej strony – właśnie po odrzuceniu z powodu nazwiska – Ficowska, okładki z moją twarzą i po kilku bezskutecznych próbach wydrukowania moich wierszy w prasie literackiej. Wtedy przyszłam do redakcji tygodnika „Kultura” po swoje honorarium za ten wydrukowany już wiersz pod nazwiskiem Komala. Szok mój był natychmiastowy – po moim przedstawieniu się, usłyszałam z ust pana redaktora: „jak pani śmie tu przychodzić z tym imperialistycznym nazwiskiem”. Nogi ugięły się pode mną. Opadłam na jakieś stojące z tyłu krzesło przy czyimś biurku. Zdołałam z siebie wykrztusić: „nazwiska się nie wybiera”…Nie była to najlepsza odpowiedź, ale udzielona błyskawicznie i w szoku. Wypłacono mi moje 350 zł. Później jeszcze wiele razy zderzałam się z murem nie do przebicia.
Wskutek represji komunistycznych, związanych z moim nazwiskiem panieńskim – Ficowska, moja twórczość została zastopowana. Nagle zamknęły się przede mną możliwości publikacji moich wierszy. Mimo,że wcześniej wszystkie moje propozycje poetyckie spotykały się z uznaniem. Uderzeniem w ścianę milczenia kończyły się kolejne moje próby wydania pierwszego tomiku wierszy. Na jego wydanie przez Wydawnictwo Literackie w Krakowie czekałam … 5 lat głuchej ciszy ze strony wydawnictwa. Przeciwnik udawał, że go nie ma po drugiej stronie – takiej walki nie da się wygrać. Moich wierszy wysyłanych do ówczesnych redakcji nawet nikt nie zwracał. Mur nie do przebicia. Samo to wystarczyłoby, aby załamać kruchą wrażliwość poetki, jednak nie zaprzestawałam prób przebicia się, wysyłałam kolejne koperty z maszynopisami. Również mój wizerunek został zakazany. Nagle mimo wcześniejszego olśnienia wielu fotografów, zostały ucięte wszelkie propozycje zdjęciowe ze mną. Wtedy w 1977 roku, to mój narzeczony początkujący fotografik Janusz Kobyliński zorganizował moje spotkanie z redaktorem naczelnym tygodnika studenckiego ITD – Zdzisławem Pietrasikiem w sprawie mojego debiutu poetyckiego. Pan redaktor przyjął mnie i moje wiersze na stojąco. Teraz wiem, że w obliczu represji komunistycznych, które uderzały we mnie był to czyn bohaterski.

12 komentarzy do “Rozmowa z Poetką”

  1. Wpadłem tu trochę przypadkiem. Nie szukałem wierszy. Przecież poezja do mnie nie przemawia. Teraz przeczytałem już wszystko, wiem że zostanę na dłużej. Ogień na piasku dogasa, jest ciemno. Grajek szarpie struny. Zanim wstanie świt, ochrypłym głosem zaśpiewa jeszcze raz coś mistrza Leonarda. Biedak jakich wielu wkoło. Pewno myśli, że zasłuży tym choć na ten jeden, jedyny wers…

  2. To nie komentarz, ale wspomnienie. Chyba 1964 rok, już dokładnie nie pamiętam. Zaręby Kościelne. Ja miałem 10 lat. Wakacje.Jerzy Ficowski rzadko przyjeżdżał. Mama z dwiema córkami: Krystyną i Magdaleną spędzały tam wakacje (jeszcze nie wybudowali domku, wynajmowali na parterze drewnianej willi mieszkanko a ja z moją rodziną na piętrze) . Tego uczucia nie umiem nazwać. Magdalenę (a może powinienem mówić Panią Magdalenę) zapamiętałem do dni obecnych. To zauroczenie jest niezrozumiałe. Jestem Profesorem, miałem i jeszcze mam udane życie, żonę , dzieci. W pewnym sensie zrobiłem karierę naukową…. ale kiedy wracałem z konferencji (w sierpniu tego roku) przejechałem przez Zaręby i obraz Magdaleny powrócił. … Być może powinienem pójść do psychiatry… być może to jakaś metafizyka (przecież miałem 10 lat !!!!). Nie wiem..

  3. Materiał bardzo wartościowy. Ja się w pełni zgadzam z takim rozumowaniem i postawieniem sprawy. Mam pytanie skoro jesteśmy przy temacie, jako że szukam jakiejś drukarnie to chicałbym spytac zcy kojarzycie tą https://www.initi.pl

  4. Szanowna Pani,
    Muzeum Getta Warszawskiego szuka z Panią kontaktu w sprawie publikacji utworów Pani Ojca.
    Prosiłbym uprzejmie o e-mail na adres: ****@1943.pl
    Będziemy bardzo i serdecznie wdzięczny za nawiązanie kontaktu.

    1. Panie Pawle, dziękuję za wiadomość. Skontaktuje się z Panem moja siostra poprzez Fundację im. Jerzego Ficowskiego.

    1. Prosze o kontakt z Ewa Baginska i Magdalena – siedzialam w jednej lawce z Magdalena – Liceum im. Kollataja.
      Grazyna

  5. Wojtek Sułek z Zakopanego pozdrawia bardzo serdecznie! Mój tata( mąż pani koleżanki Eli) Józef Sułek też uwielbiał śpiewać: “ubije mnie ktosi, albo ja kogosi, bo mi się cupryna na głowie podnosi! hej!”
    Pozdro również dla Artura!

  6. Wczoraj pierwszy raz trafilam na Pani wiersze,powoli przechodzilam po ogrodzie mysli,uwazajac na sciezki,czasami przystajac,a kiedy juz sie zatopilam nie zauwazylam nawet kiedy skonczyly sie slowa- wyszlam z ogrodu . Pozostal zachwyt.I wtedy przeczytalam wszystkie “Rozmowy z Poetka”.Zrozumialam,ze to Ty bylas ta zjawiskowa dziewczyna,ktora poznalam na weselu siostry Twojego narzeczonego p.Kobylinskiegi.Wtedy nie wiedzialam,ze piszesz wiersze .Sama bylas czarem,poezja,zjawiskiem.Oboje z z narzeczonym stanowiliscie urocza pare.Pracowalam wtedy w Biurze Podrozy”Syrena” na Kruczej,gdzie wpadliscie do mnie ,zeby zakupic bilety na Spektakl w teatrze Powszechnym “Lot nad kukulczym gniazdem”.Ciesze sie ,ze zycie codzienne i zawirowania losu nie pochlonely Twojego talentu wrecz wzniosly Ciebie na szczyt Parnasu.Gratuluje i sle serdecznie pozdrowienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »