Przegrana wojna
żeby przeżyć
walczymy dzielnie
na śmierć
i życie
po obu stronach
miłości
ścieramy się
jak zapaśnicy
kiedy zwyciężę
pęknie mi serce
z rozpaczy
nad jego cierpieniem
jeśli ON wygra
zginę
25.02.2019r.
Zbiór moich wierszy w aranżacjach Andrzeja Krawczyka.
Po więcej poezji śpiewanej zapraszam na mój kanał na YouTube.
Przegrana wojna
żeby przeżyć
walczymy dzielnie
na śmierć
i życie
po obu stronach
miłości
ścieramy się
jak zapaśnicy
kiedy zwyciężę
pęknie mi serce
z rozpaczy
nad jego cierpieniem
jeśli ON wygra
zginę
25.02.2019r.
Idę do Ciebie
zabłoconym
chodnikiem
śladem prawdy
niosę w ramionach
życie
dla Ciebie
jesteś przecież
drogą
prawdą
i życiem
6.03.2019r.
Sypie śniegiem
w ciszy
jak zwiastun
kary nieubłaganej
powleka gałęzie
szklanym lodem
wbija je soplami
smutku
przybrudzona biel
ciężkim całunem
pokrywa
pułap nieba
nad głową
6.03.2019r.
Za oknem
wiatr rozrzuca
słońce
wśród bluszczu
muszę złapać
moje marzenia
jakiś ptaszek
słodko mi śpiewa
powiew wiosny
myśli rozwiewa
8.03.2019r.
Ogień dogasał
na piasku
głosy ucichły
w oddali
niebo gwiazd
nad nimi
Grajkowe serce
tłukło się w piersiach
opuszki palców
tyle czułości i miłości
muzyka przypływała
falami myśli o tobie
12.03.2019r.
Przywykłam już
do kokonu półmroku
otaczał mnie
po przebudzeniu
iluzją bezpieczeństwa
teraz zza zasłony
rozjarza się niebo
napierając
na moją kryjówkę
obnaża mnie
wiosna świeci
prosto w oczy
demaskuje
rzeczywistość
14.03.2019r.
Zapadał wieczór na plaży
rozpalał ją
śpiewał przejmująco
poszła w ciemną noc
został mu
dźwięk na schodach
odbijany od ścian i sufitu
wracał
był w nim
szum morza
i krzyk mew
to było granie
do granic wytrzymałości
moja wyśniona
te wiersze
to nasze wspólne życie.
16.03.2019r.
Wywabił ją
muzyką poezji
z ciemnych korytarzy
przetrwania
rozświetlił
jej spojrzenie
pociemniałe
upodleniem
roztrącił
rojowisko
wokół koryta
pasące się
na jej bezradności
Rozprostowała skrzydła
24.03.2019r.
Wyszedłeś
nawlekam
kropelki żalu
na nić myśli
nigdy się
nie domyślisz
że jesteś cudem
mojego istnienia
zostaję
po drugiej stronie
fosy
zabezpieczam cię
spojrzeniem
29.03.2019r.
Przyszła Wiosenka
zrobiło się
ciepło na sercu
wzleciały myśli
do nieba
uśmiech połączył
dusze
w obłoku piękna
1.04.2019r.
Przez wertepy
mojego losu
widzę te dwie łzy
płynące po twojej
pięknej twarzy
dziewczęcej
z zieleni oczu
wpatrzonych
w przestrzeń
którą dźwigałaś
spłynęły bólem
na moje dziecięce
serce
pulsującą myśl
małej dziewczynki-
-jak on mógł
skrzywdzić Anioła
4.04.2019r.
Jak skazaniec
z łańcuchem u nogi
skuta
pragnieniem przeżycia
nocami znów
w mroku
sal muzealnych
roluję swoje życie
by upchnąć je
w szparach za szafą
nadzorują mnie
znajome twarze
świstem bata
rozlega się
szaleństwo nienawiści
spychają mnie
na krawędź głupoty
postacie chowające twarz
przedstawiciel
piekielnego układu
udaje życzliwość
11.04.2019r.
Cóż uczyniłem
zdradziłem Tego
którego kochałem
nad życie…
sama świadomość tego
może rozerwać serce
właściwie nie musiałem
powiesić się
wystarczyło
gdybym położył się
pod tym drzewem
ból
rozsadziłby wszystko
to odraza do siebie
nie pozwoliła mi
położyć swego ciała
na dobrej ziemi
wydałem krew niewinną
22.04.2019r.
Szarość spowiła
myśli
pokryła świat
błotnistym śniegiem
wspomnienia
kolorami
otuliły
ufne pisklę
mojego serca
śnimy
1.02.2019r.
Na zawsze ukryta
w mojej dłoni
nieodłączna w wędrówce
przez bagniska umierania
wyznaczonej mi przez ludzi
powieszona
w połowie urwanej
linii życia
promienista gwiazda
zwiastująca koniec drogi
nie dało się wygrać
z przeznaczeniem
gdy nadszedł czas
ramiona mojej gwiazdy
wprowadziły mnie
w niespodziewany
cud życia.
8.06.2019r.
Światło księżyca
niesamowicie lśniło
na jej twarzy
wietrzyk rozwiewał
ciemne fale
jej włosów
miała ciało
z brązu
jak egipska królowa
na zawsze
został z nim
jej obraz
pod powiekami
25.04.2019r.
Przyszła na świat
malutka
jak pisklę łabędzia
starała się pomieścić
w dużych zielonych oczach
ogrom wrogości
który ją otaczał
myślała
że tak musi być
wciąż odstawała
od przyjętych reguł
tonęła w tym oceanie
nienawiści
nie mogła
nauczyć się pływać
zalewały ją
fale zawiści
których nie pojmowała
choć wyznaczono jej rolę
zwierzęcia wodnego
brzydzi ją
świat oceanu
14.06.2019r.
Drzewa zanurzone
w przejrzystym błękicie
liściaste konary
rozgarniają niebo
napełniam się
przestrzenią
na chwilę
przestaję oddychać
czas zastyga
w niebieski kryształ
boję się drgnąć
by go nie naruszyć
unosi mnie
rozkołysany błękit
9.06.2019r.
To była dobra
noc
sen otoczył ją
miękką otuliną
miłości
czuła że jest potrzebna
widziała
mięśnie jego ramion
napinające się
pod skórą
czarnej kurtki
kiedy przygarniał ją
do siebie
obiecał
ścigać się z wiatrem
by znów przyjechać
do niej
rankiem zniknął
Odtąd zasypia
czekając na niego
9.06.2019r.
Zgięta w pół
przedzieram się
przez porywy
halnego wiatru
bez sensu
prę do przodu
po obcych wertepach
przyparta do skały
która zagradza mi
przejście do ukojenia
ostre krawędzie kamienia
kaleczą boleśnie
chwila ulgi
na drewnianym ganku
góralskiej chałupy
słucham jak napływają
fale mojej poezji
przytulam policzek
do jego ramienia
otacza mnie
spełnieniem
14.06.2019r.
Razem ze mną
narodziła się
nieskończoność kosmosu
rozgarniałam
jej wrogie przestrzenie
szukając drogi do Ciebie
wśród poniewierki
mozolnie nosiłam
meteoryty
zagradzające mi przejścia
podniosłeś mnie Jezu
kiedy opadłam z sił
teraz frunę
za Twoją Światłością
by się nie zgubić w mroku
gdy odejdę
zniknie Wszechświat
z moich oczu
5.05.2019r.
Rozedrgana
jak szlachetny
źrebak
brązowe fale
jej włosów
rozwiewały się
na wietrze
jej gładka
skóra czuła
drgania cudzego
cierpienia
gdy brała je
na siebie
by ukoić
dawała im
swobodę oddechu
schodząc z drogi
więc czuli się lepsi
zapędzili ją
do bydlęcej zagrody
pewni że ślad
po niej zatarli
Nocą rozbłysły
nad jej upodleniem
skrzydła Pegaza
i poniósł ją
na Nieboskłon
24.06.2019r.
Jesteś marzeniem
moje morze
przejrzyste
zielono-niebieskie
unosisz mnie
falami zachwytu
lśniące
rozbujane miłością
ze słońcem
zanurzam się w tobie
26.06.2019r.
Mamie-Wandzie Ficowskiej
Leżę
ozkładam ręce
unoszę się
na fali powietrza
jaki cudny świat
dałeś mi Panie
przepełnia mnie
rozkosz kolorów
płynę w bezmiarze
zachwytu
Jestem
córką Anioła
który wymalował
dla mnie
barwy szczęścia
4.07.2019r.
Gotowa umknąć
czujna jak ptak
przysiadła
na gałązce
jego miłości
niepewnie śledziła
drgania powietrza
obawiając się zmiany
oswoił ją
oddaniem
na zawsze
ulepił dla niej
gniazdko spełnienia
21.05.2019r.
Często panią widzę-
-zatrzymała mnie
na styku naszych kroków
Wie pani że różni się
od wszystkich ?
myślałam – przybyła z daleka
nie może się tu przystosować
tak pięknie się
pani uśmiecha od rana
jakby niebo się uśmiechało
jest pani jak barwny kwiat
Słuchałam jej z obawą
przecież zawsze
otulałam ludzi
tym uśmiechem
czy to on wzbudzał
taką wrogość?
25.07.2019r.
W ciemności za oknem
nieruchome
punkty świetlne ulicy
oddalające się
światła samochodu
przemyka
przytulne wnętrze
wygodne siedzenia
nowe światełko
mruga po prawej
męskie dłonie
na kierownicy
ogarniają noc
auto skręca
światła cudzego życia
znikają
w pamięci
zatrzymane
na zawsze
30.07.2019r.
Uwielbiam te
małe miejscowości
na końcu trasy
autobusów podmiejskich
gdzie nigdy nie dojechałam
kryją się w nich
pragnienia z wakacji
dzieciństwa
ulga dla skulonego serca
sklepik ze świeżym chlebem
piaszczysta droga
pod lasem
ciepłe światła
w nieznanych oknach
i to zdumienie
że trwa tam życie
2.10.2019r.
Dźwigamy te dziwne
ludzkie losy
zapisane w genach
we śnie zaglądamy tam
do wniwecz obróconych
zamków z sufitem
pięć metrów nad nami
wędrówek katorżniczych
przez życie
w zgiełku obcych słów
Jestem zmęczona
mozolnym brnięciem
przez perypetie
które jeden drugiemu
zgotował
chciałabym wreszcie
przytulnego pałacu
z czystymi ścianami
bez robactwa
i miłą porządną
obsługą
6.10.2019r.
Istniejemy przez chwilę
w iluzji bezpieczeństwa
zanurzeni w nieskończonej
przestrzeni ognia i lodu
zamknięci w bąbelku
złudzeń pędzącym
do nieustającej katastrofy
jak błysk
poprzedzający śmierć
wciągani w wir
czarnej dziury
oderwani od słońca
lecimy w głąb kosmosu
śladem czerwieni
24.10.2019r.
Powoli wstaję
z nocy nieprzespanej
ogarniam
rytuały konieczności
podnoszę świat
w zwolnionym tempie
opadam na chwilę
by zanurzyć się
pod powierzchnię snu
31.10.2019r.
Smutek zasnuł
miasto
pajęczą siecią
przygnębienia
zwinęłam się
w kokon przetrwania
korek w gardle
kolory ziemi
to wszystko
co nas czeka
2.11.2019r.
Dziurka od klucza
jak brama pałacu
stoi w niej złoty król
moje myśli
rozciągają się
w senną smugę
pęcherzyki płuc
napełniają się
ulgą swobody
widzę herosów
po przeciwnej stronie
przebierają kopytami
by mnie zadeptać
leżę w wąskim przesmyku
drogi gwiezdnej
za mgłą myśli
czekają gotowe
mnie stratować
muszę odtajać
przed ich naporem
przygnieciona
strugami potu
wierzganiem nóg
może zwiną się
przez szparę lufcika
2.09.2019r.
Wtuleni w ciemność
dzikiej plaży
w kojącym
szumie falowania
zanurzeni w marzeniach
na brzegu rozstania
w ustach czuli
gorzki smak
pożegnania
patrzyła jak
jego dłonie
obejmują
gryf gitary
bo kto mógłby
tak śpiewać
jej wiersze
pieścił struny
dla niej
nie poznali
pocałunków
słonych
od morskiej bryzy
lekka poświata
na krawędzi nieba
zdradzała
gdzie słońce
ukryło się w morzu
uśmiechnęła się
i świat jego
już nigdy
nie był taki
jak przedtem
2.09.2019r.
Wybacz mi mamo
moją spuszczoną głowę
uciekający wzrok
byś nie dostrzegła
przerażenia
to nie moja wina
miałam ci powiedzieć
że jutro obudzisz się
śliczna młoda i szczęśliwa?
Nie jestem czarodziejem
nic nie mogłam zrobić
dla siebie też nie
11.11.2019r.
Ta dziewczynka
ze starej fotografii
we śnie zjawiła mi się
wielkooka
w ciemnych
pierścionkach włosów
ufnym spojrzeniem przyniosła
nieskończoność zieleni
moja Milusia
szepnęłam jej
zanim zniknęła
Każdy potrzebuje
dobrego słowa
11.11.2019r.
Pomocy
zapadam się
moje serce
zasypia
nie chce mu się
oddychać
znikam
10.09.2019r.
Miotają się liście
na uwięzi
pragną by
porwał je wiatr
rozszarpują
szarość nieba
opływają ulgą
10.09.2019r.
Nikt nie chce
słuchać moich wierszy
udajemy że się
nie dostrzegamy
wpatrzeni w chodnik
udręczeni swoim życiem
ulicami
z piskiem opon
lub bezszelestnie
przejeżdżają Ci
których stać
na luksus
spełniania marzeń
nie zawracają
sobie głowy poezją
10.09.2019r.
Pozłociście rozświetliłeś
niebo
już nie chcę iść dalej
płacz dławi moje myśli
jeszcze parę kroków
i schowam się
wtulona w poduszkę
zanim porwiesz mnie
w kosmiczne odmęty
jednak pójdę
tam dla mnie
za wielkie przestrzenie
17.11.2019r.
Leżę nieruchomo
przytłacza mnie
góra strachu
przewidywania
trudności
nie do pokonania
narasta
boję się drgnąć
by nie runęła
na mnie
dźwigam jej ciężar
jak Samson
brak mi sił
na swobodny oddech
nie otwieram drzwi
w obawie
przed Dalilą
11.09.2019r.
Przesuwają się przede mną
wasze twarze
chciałabym wam wynagrodzić
swoje istnienie
cierpienie
ciężar
którym dla was byłam
dźwigałam swój los
ponad siły
by was odciążyć
wybaczcie
ja tylko starałam się
przeżyć
18.11.2019r.
Wiem
nie obchodzi was
moja poezja
jedni nie wiedzą o niej
inni zaskoczeni
udają że mnie nie widzą
mija mnie pustka w ich
znieruchomiałych oczach
liczę na tych
co mnie kochają
i wrogów którzy
mnie lustrują
tylko oni znają
moje wiersze
18.11.2019r.
Wdeptana
w dziurę podłogi
z nakazem milczenia
zakochana
w obrazach
kolorach
zakochana
w szumie fal
krzyku mew
zakochana
w pięknie
zapachach
dotyku wiatru
w rozkoszy istnienia
zakochana
w spełnionych marzeniach
25.11.2019r.
Nie wiem jakie
znaliście szczęście
było z wami na co dzień
poza moim zasięgiem
teraz ja bujam
w obłokach szczęścia
przepływam falami
zapiera mi dech
Pamiętam jak
przetoczyła się
po mnie udręka życia
została za mną
w świecie oprawców
4.12.2019r.
Nie zapomnij morza
i pieśni Cohena
przyślij choć zdjęcie
mój adres na kopercie
napisz lub zadzwoń…
jeśli nie możesz
pamiętaj o mnie
Nie będę płakać…
już płaczę…
Twój Grajek
ten młody
11.12.2019r.
Ujęcie nieznanej
uliczki
w migoczącym
cieniu wieczoru
powiew wiatru
zatrzymany w czasie
między liśćmi
rozbłyskują światełka
latarni
wypełniają tęsknotą
12.12.2019r.
Otoczyłeś mnie
wielkim błękitem
oczu przepełnionych
zachwytem i pięknem
chciałam tylko
oprzeć głowę
na twoim ramieniu
wtopić w ciepło miłości
za ten moment ulgi
wystrzeliły we mnie
pociski ludzkich spojrzeń
19.12.2019r.
Okradli mnie
z barwnej torby
pełnej życia
były na niej kwiaty
i tęczowe motyle
mieli tylko potrzymać
w drodze na pociąg
do domu
nie miałam już sił
jej dźwigać
wspierali mnie
machając moją
niebieską torbą
w kolorowe motyle
był w niej dowód
i klucze do mieszkania
rozproszyli się
udając życzliwość
wołałam ich
w obcym tłumie
by oddali mi
moją torbę życia
przecież były w niej
klucze i dowód istnienia
mówili szyderczo
-głupia byłaś
nie wiedziałaś
że to złodziej…
nie rozpoznawali mnie
zostałam sama
w mroku ulic
29.12.2019r.