Wiatr rozszumiał
ciszę
wzburzone gałęzie
poszarpały
szarość nieba
chwytała oddech
między falami
podmuchów
światu zakręciło się
w głowie
w zaułkach snu
rozpalone latarnie
wskazały jej drogę
Kategoria: Wiersze – wykonanie muzyczne Andrzej Krawczyk
Zbiór moich wierszy w aranżacjach Andrzeja Krawczyka.
Po więcej poezji śpiewanej zapraszam na mój kanał na YouTube.
NIEUCHRONNOŚĆ
Zamknięta
w znieruchomiałej rzeczywistości
zapadała się w głąb
między jej krawędzie
szukając gruntu pod stopami
wspięła się
na powierzchnię
porwana przez nurt
mijającego czasu
spostrzegła
nieuchronnie umykające
jutro
CODZIENNOŚĆ
Wciśnięta
w kąt pod schodami
pilnuje kroków
które ją mijają
czas zawieszony
w dławiącym
powietrzu
odmierza
nieubłaganą nicość
senny koszmar
lustrzane odbicie
jawy
zamyka
drogi ocalenia
KRZYK
Ustawiam krzyk
na stercie pod krzesłem
upycham
jeden na drugim
jego nadmiar
rozsadza przestrzeń
rozsypuje się na boki
okrywam stertę
zasłoną
krzyk wysuwa się
przez szczeliny
skulona
kurczowo zaciskam
usta
może nikt
nie zauważy
ŚCIANA
Na progu
obcej przestrzeni
wytężam wzrok
by rozpoznać
niewidoczne
kryję się
pod murem
milczenia
za ścianą mroku
czai się
mój los
WYMYKAM SIĘ
W szczelinie wiatru
szukam ciepłego
oddechu
narasta świt
omotana
gładkimi podmuchami
chowam się
w róg
zawiniętego czasu
znowu wymykam się
z rzeczywistości
SEN
Zapalam świeczkę
po tamtej stronie snu
życie toczy się wartko
jestem córką stróża
pilnującego domu z czerwonej cegły
zjawiam się tam
kiedy tu zasypiam
teraz śpię po tej stronie
życie zamiera w sennym majaczeniu
w oknie szeleszczą
pęki bzowych liści
jestem córką poety
w ręku ściskam ogarek życia
NIEBYT
Nieustające pasmo chwil
wtłoczone niewyraźnie
w ucisk ociemniały
od jasności
rozsadzający natłok niewidzenia
dobiega kresu
układa się w znane obrazy
powietrze sztywnieje
jak ściana
złudzenie nieskończoności
spływa z załzawionych oczu
rozpiera je zamglony niebyt
codziennej powtarzalności
wstrzymującej życie
wybucha paniką
nieprzeczuwanego końca
Czytaj dalej NIEBYT
KROPLA ŻYCIA
Wodo wodo
zielona
napełnij mnie
po brzegi
niech się rozpłynę
cała
w głębokiej
twej topieli
zamknięta
w kropli życia
opłynę świat
dokoła
znów stanę
nad twym brzegiem
spragniona
cię zawołam
OSACZONA
Niski pułap sufitu
przygniata mnie
leżąc podpieram go wzrokiem
coraz ciężej osacza
biała przestrzeń
boleśnie rozdziera
nieład wokół
za szybą pospadały śliwki
rozrosły się zielenią
chwasty
zapanował nieład życia
za oknem świat
którego nie ma
w moim pokoju
SPOTKANIE
Spotkali się
na końcu milczenia
otwartego na przestrzał
życie temu
trafieni gromem
zrozumienia
rozpoczęli bezpowrotną
wędrówkę rozpaczy
bez apelacji
bez wyjaśnień
nad otchłanią
niepojęcia
BEZ RATUNKU
Wielki wiatr
rozpostarł skrzydła
poszarpał ramiona
drzew
wybuchły chmury
nieba
świat zasłoniła
ulewa
Chciała ukryć się
w jego dłoni
pod ciepłym dotykiem
wspomnień
zamarła w błysku
jego spojrzenia
ISKRA
Sygnał komórki
jak kropelka przypomnienia
wpada nagle
w obcą nieznaną
przestrzeń
na moment
jak iskra nadziei
dźwięk melodii
otwiera wszelką
możliwość
wzbudza odległe
niespełnienie
by je wypełnić
– daremnie
CZAS
Niewidzialny
działa skrycie
daje się przyłapać
na gorącym uczynku
nieuniknionego zniszczenia
wypełnia przestrzeń
splatam wokół niego palce
rozrywa je bezlitośnie
nie ma początku
ani końca
nieodwracalny
przeczy nieśmiertelności
TĘSKNOTA
Zwinięte skrzydło
dłoni
otula tęsknota
lepka jak krew
zachłannie
łapię obraz
ociemniała nagle
samotnością
Nie zasłaniaj się
słowami
dłonią rozpostartą
przytrzymam myśl
o tobie
nie odlatuj jak ptak
ze zranionym skrzydłem
NOC
Staje się
kiedy świat
zamyka oczy
pełna zakamarków
roziskrzona gwiazdami
bezszelestne nietoperze
wytężając słuch
omijają pozostałości dnia
cienie kotów
nawołują się
rozdzierając mrok
zjawia się zawsze
po zachodzie powiek
Wtopiona w noc
wstrzymuję oddech
by nie zagłuszyć ciemności
ISTNIENIE
Zmieniam miejsce
istnienia
za zamkniętymi powiekami
przenoszę się w sen
wtulona w róg poduszki
rozgarniam zdarzenia
przytulam bliskich
brodzę w sennych mgłach
co rano wyrywa mnie
stamtąd
bolesne przebudzenie
coraz trudniej
na jawie trwać
KSIĘŻYCOWA NOC
Srebrna noc
wiosenna
zamknęła mnie
w ramionach
– to nie po mnie
na pewno
cofam się w głąb siebie
– nie umknę
przed nią
powietrze przejrzyste
otula mnie lekko
księżyc srebrzyście
rozpościera skrzydła
lecą myśli
śladem wspomnień
tam gdzie czas
był przede mną
niepokój przymyka oczy
nadchodzi sen
przed świtem
poświatą srebrną
ZEGAR
Odmierza mgnienia czasu
chwile wdzierające się
pod powieki
kropla po kropli
spływają bezpowrotnie
stracone
odwracam się plecami
świat znika
zamykam oczy
czas pogrąża się w mroku
pęcznieje nieuchronnie
rozsadza oddech
rozbryzguje się
w niebyt
MROK
Leżę bezwładnie
krzyk rozdziera
wnętrzności
ból zamknięty
w każdej cząstce ciała
dławi myśli
zapadam się
za zasłonę snu
rzeczywistość ginie
w mroku
DAREMNIE
Nie pierwsza
nie jedyna
nie najważniejsza
– przelotna
na tę chwilę
na razie
na niedługo
daremnie
szuka gniazda
gdzie byłaby
całym światem
schronienia
by skłonić głowę
PRZEBUDZENIE
Rozkwitła nagle przestrzeń
śpiewa ptakiem
tym samym
co zniknął w bez pamięci
trzepoce serce
w powiewie przypomnienia
nie myślałam
że ptak jeszcze istnieje
unosi mnie śpiewem
w ponad czas
moje serce łopoce
budzi się z zapomnienia
jeszcze żyje
PRZYPŁYW
Przecinam drogę światłu
zaciskam powieki
czarna noc
wzbiera we mnie
tak długo już
cię szukam
na próżno
wzburzona ciemność
rozdziela nas
jesteś na wyciągnięcie ręki
gubię cię w sennych widziadłach
przygniata mnie żal i tęsknota
w błędnych zaułkach nocy
idę do kresu świata
nie zdążę cię odnaleźć
nim zderzy się niebo z ziemią
na końcu nocy
wezbranej we mnie
ITALIA – PESCHIERA
Świtem pomruki bure
błysnęły
zamknęły nieba żarliwą zapowiedź
daremna nadzieja
nim znów głowę wzniosła
skwar rozlał
do białości rozjarzony błękit
w wąskiej uliczce – brama
nad stołem biesiadnym
dotknęły jej twarzy
oczy szmaragdowe
wśród falistości włosów
myśl jak błyskawica
rozbłysła – czy raj to?
– czy wąska ulica?
Spytał wzrokiem
rozpalonym obietnicą
– bo tylko tam anioły
chodzą po ulicach
Czytaj dalej ITALIA – PESCHIERA
ŻYCIE
Dalszy ciąg nie nastąpi
ani o krok nie wyprzedzi lęku
tylko strach zaszczepiony w piersi
jest nieuchronny
i powtarzalny
jak chwast którego nie sposób wyplenić
on zostaje na krótkie zawsze
miliony razy powiela
koniec świata
odradza się
w nieskończoność
ma barwę ciemności
trwa nieustanny
kres istnienia
SZPALER NIEBIESKI
Tak późno
przemykam się
między podmuchami wiatru
pomiędzy myślami
i ten niepokój szarpiący
że nie zdążę Cię spotkać
umknęły mi Twoje słowa
ciepły dotyk twarzy
w poprzek drogi
topole milcząc
wrosły w niebo
przeciska się przez gałęzie
obłok kremowy
obłok różowy
znieruchomiały szpaler niebieski
PEGAZ
Pamięć daremna
rozpala światło
w oddali
wspinasz się
gdzie śladu po Tobie nie ma
czy widziałeś rumaka
powalonego na środku drogi
skrzyżował nogi
pod batem
i nie mógł się wznieść
ponad chmury
minęłam go spojrzeniem
utkwionym obok
krzyk przerażenia
coraz bardziej milczy
Czytaj dalej PEGAZ
URODZONY W BEZCZASIE
mojemu synowi
Zamknięty w klamrze czasu
między zegarem na ścianie
a sekundami drgającymi
na ręce –
– jak wahające się tętno
w bezczasie wstrzymanych minut
uwolniła się nieokreśloność losu
tajemnica przeznaczenia
w różnych wersjach
pewnie dlatego uchodził
cało z matni
pomiędzy krążącymi
wokół drobinami czasu
dla niepoznaki
nigdy nie nosi zegarka
PRÓŻNIA
Zawieszona w próżni
bez jego miłości
miotana niepokojem
błąkam się
po orbitach światów
próżnia ma barwę nocy
nie mogę odnaleźć drogi
do niego
tęsknotę podzieliłam
na oddechy
zagubione w ciemności
ZWIERZĘ
Ciemność kurczy się
i rozszerza
gęstnieje w swej głębi
i rozjaśnia
jest jak zwierzę
przyczajone pod sufitem
zdradza je
pulsowanie mroku
podpatruje mnie
z góry
ma oczy szeroko
otwarte
czeka aż zasnę
wtedy zawładnie światem
NIE OCALAŁAM
Przyniosłam kamień z drogi
tyle w nim całego życia
chwil zdławionych
na krok przed ocaleniem
pamiętam – przygniatał myśli
w zamkniętym kręgu czasu
myślałam – zrzucę go z ramion
za progiem
tuż tuż
jeszcze trochę
spływały krople czasu
kamień wślizgiwał się
coraz ciężej do wnętrza
pod jego naciskiem
nadzieja zapadła się
w niepamięć
Przywlokłam kamień
ponad siły
Nie ocalałam
ZA ZASŁONĄ POWIEK
Owinięta we własny oddech
przykryła się powiekami
zastygła za ich ciemną zasłoną
uporczywie udaje
że jej tam nie ma
chowa się przed zimnem
i bezwzględnym rygorem rzeczywistości
powieki są za cienkie
powietrze za mało miękkie
osacza ją sztywnym chłodem
tęsknota szuka ciepła
jego miłości
TOBOŁKI
Krok po kroku
dni podzielone na kawałki
możliwe do strawienia
ciągnę swoje tobołki
w dłoni ściskam
dwa robale
udające rączki torebki
pełnej konieczności
panuję nad sytuacją
25.07.2010r
UKRYTA
Skulona w zagłębieniu milczenia
otulona oddechem
kryje się przed chłodem
spodziewa się końca świata
ale teraz ma czas wakacji
nic nie musi
wciśnięta w przestrzeń ulgi
żyje
– umierać będzie jutro
MOMENT
Pod powierzchnią strachu
wstrzymuję dławiący oddech
wzburzona tafla
nieruchomieje
w bezgłośnych obrazach
rozgarniam je
na moment od przepaści
odbijam się od dna
wynurzam głowę
25.07.2010r
UDRĘKA
Twarde krople deszczu
roztrzaskują się
na powierzchni świata
strugi zimna
tłumią ostatnie
drgania życia
z trudem
krok po kroku
przesuwam obłoki
na skraj nieba
ZAKLINANIE SZCZĘŚCIA
BĘDZIESZ
Ulepię cię
z powietrza
dotykiem
twoją twarz
wypełnię
będziesz…
Nagłym dźwiękiem
cisza chlaśnięta
pęka
zalewa myśli
zamienia cię
w nicość
14.11.2010r
WIOSNA
Rozsypały się
liście
po sadzie
kłębowisko
zielone
przysłoniło
niebo
ziemię
wszystko
ZABŁĄKANY KSIĘŻYC
Położył się księżyc
na dachu
patrzy mi
w oczy
zmartwiony
że tak daleko
są gwiazdy
a on zgubił
drogę do domu
24.11.2010r
MOJE SERCE
Biegnie w popłochu
odgłosy kroków
odbijają się
od ściany
do ściany
zdążyć
dobiega
otwiera drzwi
moje serce
wchodzi w jasność
udało się
Pan Jezus zaczekał
12.12.2010r
SPOSÓB NA ŻYCIE
Nic nie umiem
biorę słowa w palce
i buduję z nich świat
w którym się poruszam
udomawiam
obce zakątki
na szczęście
zapas myśli
jest
niewyczerpany
14.01.2011r
GDYBYŚ
Gdybyś miał moc
znalazłbyś mnie
w ciemnościach pokoju
gdybyś zapragnął
trafiłbyś do mnie
uliczkami nocy
na razie rozpostarłeś
nade mną
błękit spojrzenia
i ukryłeś mnie
w ciepłym gnieździe
swych dłoni
26.06.2011r
POD ŚCIANĄ
Zamieram w bezruchu
pod ścianą
niepokoju
sączy się
czas
krople deszczu
stukają w liście
20.09.2011r
RECYKLING
Wyrastają ku słońcu
kulą się w strugach deszczu
biedne ludki
drepczą wokół
swoich żywopłotów
niespostrzeżenie
znikają pod ziemią
20.09.2011r
CIUŁACZ SZCZĘŚCIA
tatusiowi – Jerzemu Ficowskiemu
Z ulgą wypełniam
sobą
przestrzeń
po strachu przed tobą
uważnie zbieram
każdą chwilę
jak grosz do grosza
ciułam kapitał
szczęścia
układam je
w wytłaczanym portfelu
z dzieciństwa
pełnym zawiedzionej nadziei
muszę mieć oczy otwarte
żeby moja czujność
nie została
uśpiona
21.01.2012r
PRZYJDĘ
Przyjdę do Ciebie Boże
tłukąc pięściami w powietrze
żebyś mnie nie przeoczył
w zaciśniętych dłoniach
ściskam całe życie
uginam się
pod ciężarem
moje ręce zapadają się
w pustkę
rozpaczliwie krzyczę
nikogo to nie obchodzi
wskazuję winowajców
uśmiechają się zza szyby
przetaczają się wagony
pełne ciszy
7.04.2012r
JAK DAWNIEJ
Kolejny dzwonek
o pierwszej nad ranem
wyszarpuje mnie ze snu
nic się nie stało-
-żyję więc patrzę w sufit
krew tętni gwałtownie
-wezmę leki
nie tak łatwo
mnie dobić
rozkładam minuty
wygodnie
piszę wiersze
10.04.2012r
PO LINIE
Dziękuję Ci Boże
za powietrze
wnikające w moje ciało
stopy które przemierzają przestrzeń
oczy niosące ziemię
worek tęsknoty
co tchu mnie pozbawia
pilnuję się
stawiam kroki
do przodu
idę po linie
06.2012r
OCZEKIWANIE
Pragnę scałować
krople szczęścia
z twoich rzęs
nie uciekaj
Chciałabym żeby
wybuchła burza
deszczem szalonym
to byłoby
jakieś usprawiedliwienie
Na razie wszystko
zastygło w oczekiwaniu
1.05.2012r
EPIZOD
Podbiegła płochliwie
jak motyl
w błękicie
jego oczu
spotkała zachwyt
-to moja wizytówka
kiedy będzie pan chciał
proszę zadzwonić…
fioletem dzwonków
-jakie piękne
szepnął
13.07.2012r
CMENTARZ
Ciemne pole
na skraju świata
głuchy wicher
miotający przestrzenią
twardy kąt
z gruba ciosany
sama wśród
zimnej niemocy
-tylko co ja tu robię?!
Przecież ogrzałam
sobie ciepły kącik
zapaliłam kolorowe lampki
z choinkowych gwiazdek
ciągle się świecą
gwiżdże czajnik
-jak tu się nie zgubić
w odmętach
wiecznej nocy
Boże-szukam pomocy
13.07.2012r
SPOTKANIE Z MORZEM
DO MAMY
Nie było nic piękniejszego
od moich marzeń jak morze
Byłaś ich częścią
wśród ziaren piasku
obmywanych przez fale
toczących się jak życie
Dałaś mi zieleń
zamkniętą w oczach
Mówiłaś-wypatruj szczęścia
jest za linią horyzontu
niosłaś w dłoniach
obietnicę nieba
Kiedy zahuczało od grzmotów
góry wbiły się w nie
krzesząc błyskawice-
mówiłaś- to tylko niepokój
tutaj
jest bezpiecznie
Pod naporem
skłębionych myśli
roztrzaskanych
nadziei sklejam okruchy
lepię łódkę z dłoni
DLA CIEBIE MAMO
22.01.2013r
O MNIE
Bezbronna
jak motyl
płochliwie – wielkooka
ratuje się ucieczką
schwytana
w okowy konieczności
strzępi barwy
skrzydełek
można ją pominąć
depcząc wokół
przykryć szklanką
wcisnąć między rupiecie
udawać że nie istnieje-
-złudzenie
jak drobiny
tęczowego pyłu
w zieleni oczu
24.03.2013r
CZYTANIE Z OCZU
-
oddział ratunkowy Mama Wanda Ficowska
Nie mów mi
że byłaś tu wczoraj
to były lata świetlne stąd…
ale z całej siły
otwieram oczy-
-żebyś wiedziała
że cię widzę
pamiętam tylko
że trzymałam cię za palec
jak za koło ratunkowe…
-jednak byłaś
zapadam w sen
jak kamień
Bez ciebie
utonę…
15.02.2013r
OBRAZ
Przecięła ich niebo
jak gwiazda
nim pojęli
jej blask
została jasna smuga
wspomnienie piękna
Gwiazdki śniegu
usypały zasłony
na jej rzęsach
potem skapywały
ciemnymi kroplami
w pamięci pozostał
zapach jaśminu
obraz młodości
4.05.2013r
LEKCJA
Wiem już
przyjdzie taki moment
trochę za wcześnie
kiedy wezmę się w garść
i rzucę w przestrzeń
przygotowałaś mnie na to
krok po kroku
przerobiłam to z Tobą
jak lekcję
Ale jeszcze nie teraz
serce zdyszane
odmierza porcje
szczęścia
25.05.2013r
PODNIOSŁAM SIĘ
Tej nocy
przeszłam długą drogę
w labiryncie
zaułków ulic i zamków
nie sposób było
dotrzeć do domu
nie odważyłabym się wyruszyć
wiedząc jak wielką przestrzeń
cierpienia i nienawiści
mam do przebycia
Nie odnalazłam celu wędrówki
o świcie podniosłam się
z koszmaru
mam zamiar
jeszcze zdążyć
nasycić się szczęściem
24.06.2013r
REGULAMIN
Spojrzeniem
przychylaj ludziom
nieba
ale pamiętaj
nigdy nie odsłoń
miękkiego brzuszka
Bądź czujna
nie zdążysz
zasłonić się
przed ciosem
Rozdawaj czułość
uśmiechu
ale nie rozpraszaj uwagi
zasłoń się nią
jak tarczą
kiedy dostrzegą szczelinę
bezbronności
wbiją w nią ostrze
nienawiści
Rozdawaj piękno
Bądź ostrożna
Nie trać czujności
15.08.2013r
TOPIEL
Miałam dobrą teściową
przyjęła mnie
uczciwym milczeniem
postawiła szklankę
wody na stole
wbrew naciskom
cudzych pragnień
otworzyła izbę
Przetrwała
moją obecność
jak burzę
w szklance wody
Pod ostrzałem
śmiertelnych spojrzeń
obcych ludzi
myślałam że utonę
Oddaliłam się
stąpając po wodzie
Teraz miejsce po mnie
wypełnia się ciszą
15.08.2013r
OSTATNI ETAP
Wspinałam się
zahaczając stopami
o załomy skalne
chwytałam stalowe klamry
na milimetr
od spadnięcia
wzdłuż naprężonej liny
napęczniałej bólem
podciągałam się wyżej
przez zasłony rzęs
cedziłam światło
w drgającej ścianie
cierpienia
wyrąbywałam ocalenie
Udało się
strugi potu
spłynęły po kamieniach
o krok od słońca
zaległa cisza
teraz muszę
przebić się przez nią
mój oddech
jest poraniony
ale trzymam się
nadziei
POZA CZASEM
Wciąż była jak pączek róży
jakby czas ją ominął
różowe płatki wilgotne
od srebrnej mgły pamięci
wśród zieleni oczu
pełnej marzeń
wypełniała miękko dłonie…
Wstrzymaj pragnienie
pod dotykiem spojrzenia
rozsypią się różowe płatki
13.12.2013r.
MOJA MAMA
Wandzie Ficowskiej
Olśniewała pięknem
przenosiła je na obrazy
dała mi
wypełniony poezją sierpień
na początek piaszczystej drogi
znak Lwa
na nieboskłonie
wbiegłam w jej życie
jako
Magdalenka
mam od niej zieleń oczu
rozległość marzeń po horyzont
serce z kolorów tęczy i miłości
15.12.2013r.
KOLORY NIEBA
Idę prosto
przed siebie
już nie mam czasu
troskliwie schodzić z drogi
Mam zdarte kolana
od umierania
przez pół wieku
Zabrakło dla mnie
jednego sprawiedliwego…
Dlatego Pan Jezus
podał mi dłoń
teraz mogę iść
unosząc się nad ziemią
Zanurzam się
w kolorach nieba –
różowy
fioletowo – szafirowy
niebieski
CZUŁOŚĆ
Zderzyli się spojrzeniem
prysnął świat
strumień zieleni
zapętlił się z czernią
wpadli w tę otchłań
stracili oddech
zachwyt zakręcił wszystkim
aż przymknęli powieki….
Odzyskała równowagę
kiedy położył dłoń
…tak czule…
poza nią
SOSNA
Za oknem sosna
wyciąga ramiona
w głębi nieba
płynie
rozgarniając błękit
fale rozpływają się wokół
patrzę na nie
tracąc oddech
twarz zalewa mi
przypływ tęsknoty
21.04.2014r.
PETYCJA
Nie mam upodobania
w niebiańskich westchnieniach
nie lubię liczyć koralików
jestem poetką
twardo stąpającą
po chmurach
Dlatego gdyby był
jakiś tramwaj
korytarz
drzwi
to ja bym poszła
i bardzo poprosiła:
Pomóż mi JEZU
bo sama nie potrafię
4.05.2014r.
PO TRZYKROĆ
To pomyłka
nie znam tego człowieka
skręcił sobie
haniebny splot zdarzeń
na szyję…
Za zasłoną powiek
tylko raz tańczyłam
na obłoku
dygotałam
przed pocałunkiem
wirowałam
na orbicie szczęścia
Po trzykroć
zapieram się
tej pamięci
Ukradkiem
spoglądam w nią
z zapartym tchem
uginają się kolana
23.07.2014r.
JAK JA
Pierwszym spojrzeniem
objęłam Jej niebo
ukołysała mnie
falami piękna
muśnięciem pędzla
w rękach anioła
uniosła fioletem
pod obłoki
Odparła niszczącą lawę
ludzkich wyroków
Podniosła się
po śmiertelnych ciosach
-jak ja
moja Warszawa
niepokonana
miasto – cud
30.08.2014r.
PALETA
Wybieram
z palety barw
znaczenie słów
umieszczam je
w obrazie
swoich snów
2.09.2014r.
LATARNIA
synowi
Co noc zapalam
kolorową lampkę
na twoim parapecie
jak latarnię
na oceanie życia
wierzę
że to światełka
szczęścia
dla tonących
samotnie
w ciemności
16.04.2015r.
KONIEC
Nie przywiązuj się
do marzeń
one fruwają
na tle nieba
rozgarniasz je dłonią
pyłki nieuchwytne
zostaną pustką
po tobie
osiądą kurzem
na krawędzi
to koniec
22.04.2015r.
TĘSKNOTY SERCA
Joasi
Świt
za oknem
zielone krople
smutku
spływają z gałęzi
sięgają granic
rozpaczy
marzeń z dzieciństwa
serce się szarpie
komórka się ładuje
czekam
za wcześnie
żeby zapytać cię
-co u ciebie…
4.05.2015r.
DŁOŃ JEZUSA
Wszystko mam
o co proszę
chwila wystarczyła
do uzdrowienia
moje umęczone stopy
stąpają miękko
elastycznie
młodnieję
zamiast się starzeć
uwolnione
od wysiłku przetrwania
neurony
tworzą nowe połączenia
przynoszę swoje wiersze
Od kiedy Jezus podał mi dłoń
jestem jego skarbem
29.05.2015r
W PRZELOCIE
Ależ z pani jest
wspaniały motyl
ubarwia pani świat
Ta dziewczyna
złapała mnie
w perłową siatkę ust
spotkałyśmy się
spojrzeniem
szmaragdu i brązu
rozbłysły złote promienie
unosi mnie
tęczowa fala
uśmiechu
przelatuję
z przejścia podziemnego
między metrem
a autobusem
15.06.2015r.
JESTEM
Zadawali
śmiertelne ciosy
przydeptywali palce
szukające ratunku
właściwie to dziwne
że nie zdołali
mnie dobić
Nie powiem kto…
schowali się
za zasłoną
mojego milczenia
miało mnie
już tu nie być
-nieobecni
się nie liczą
Ale jestem
mocno
przecinam przestrzeń
w drodze
musnąłeś mnie
kwitnącym zapachem lipy
spłynęły mi
po włosach
krople przypomnienia
zdążyłam być
28.06.2015r.
UZDROWIONA
Minęły mnie
fale marzeń
nad brzegiem morza
pocałunki
taniec
pod niebo
zachwyt
w oczach jednych
w drugich zabójstwo
z zawiści
ale to teraz
frunę ponad ziemią
owiewa mnie wiatr
i niesie
na skrzydłach szczęścia
6.09. 2015r.
W METRZE
Ruchome schody
niosą mnie
w górę
w dole
przesuwają się
ludzie w wagonach
metra
znieruchomiałe
kadry życia
spoglądam oszołomiona
ich bliskością
znikają
nie wiedząc
że przemknęli
przez mój świat
6.09.2015r.
KRZYK MEW
Fale napływające
na piasek
biała róża
na końcu istnienia
krzyk mew
głaszcze powierzchnię
morza
zanurzam myśli
w szmaragdowym
szumie marzeń
zostawiam kształt
swoich stóp
na morskim brzegu
serce się szarpie
9.10.2015r.
POWROTY
Pojawiam się
jak wiatr
jak mgła
muśnięcie warg
odpływam
na fali marzeń
morze
zielonym bezkresem
sięga nieba
faluje myślami
morski szkwał
siecze po twarzy
wiatr strzępi powietrze
11.11.2015r.
NIĆ ŻYCIA
Krzyk mew
rozdziera
zmierzch nieba
za oknem
przyniosły mi
na skrzydłach
kołysanie morza
fale przepływają
przez moje serce
w ciemnościach
swojej wędrówki
trzymałam
nić poezji
U celu
powiedziano mi
że furtka jest zamknięta
Znienawidziłam
swoje marzenia
26.12.2015r. Warszawa
ODDECH
Powietrze jest twarde
jak milczenie
uderza
fałszywym świadectwem
krzepnie jak krew
podniosę się
otworzę okno
oddech
popłynie z wiatrem
27.12.2015r.
BŁĘKIT
W otwartym oknie
obraz twoich
niebieskich oczu
niebo pochyla się
nade mną
wciąga mnie
szum drzew
stąpam w powietrzu
marzenia owiewają
moje skronie
może spadnie deszcz
spłyną na mnie
wieki i przestrzenie
21.05.2016r.
ŻYCIE
Na początku
rozglądają się
zapamiętując świat
potem wirują
wyciągając ręce
ku barwnym lśniącym
bańkom mydlanym
swoich pragnień
ufni
że je złapią
nagle spadają
tracąc siły
na horyzoncie
widzą
szarą mgłę
czarne zgliszcza
przerażenia
12.10.2016r.
SAGA RODZINNA
Wszyscy siedzimy
na jednej gałęzi
władcze ptaszyska
i rajski ptaszek
wciśnięty w szparę
by nikt go nie zauważył
Czasem wiatr
rozwiewa liście
odsłaniając feerię
barw ptaszyny
jak słońce w brylantowej
kropli wody
Kiedy nadejdzie burza
wicher złamie konar
wtedy kropelka tęczy
zalśni w szczelinie
12.10.2016r.
CIEŃ
Nie jestem jak skała
ukryta we mgle
to tylko cień
który znika
w samotności
z daleka
wspieram cię
mocnym zarysem
cienia
twoje słowa
jak promienie słońca
rozświetlają
wilgotną chmurę
rozszczepiają światło
na tęczę
25.12.2016r.
GRAJKOWI
Jak gwiazdy
przemknęliśmy
obok siebie
na zawsze połączył nas
żal niespełnienia
Nie ściągaj mnie
z obłoków marzeń
przecież wiesz-
-tak naprawdę
nigdy nie sięgałam ziemi
5.01.2017r.
ROZMOWA Z GRAJKIEM
Powiedz mi
czym pachniesz ?
A zresztą ja wiem
pachniesz
gorącym latem
morskim wiatrem
maciejką
czarami i tajemnicą
Mój Grajku
może jeszcze
miłością i marzeniami
one sięgają
piękna i młodości
zapach pieszczący zmysły
nie dający się zapomnieć
21.01.2017r.
Czytaj dalej ROZMOWA Z GRAJKIEM
POKŁON
Skaliste szczyty
posrebrzone księżycem
nie zabiły mnie
ugięły się
w srebrzystym pokłonie
pamiętam ich ostre piękno
wbite w niebo
Potężne morze
stalową zielenią
sięgające błękitu
nie wchłonęło mnie
nieśmiało głaskało
moje stopy
pamiętam ten ogrom
miłości
10.03.2017r.
UŚMIECH BOGINI
Opromieniaj świat
uśmiechem
patrz
masz w oczach pełnię
nieba z morzem
na próżno
nie płacz
nad tymi którym
wypalono szczęście
niech wszystko
tańczy z tobą
nie szalej
łapiąc promienie
od ściany
do ściany
to tylko złote pręty
klatki
nic nie poradzisz
11.04.2017r.
WOŁANIE WIATRU
Rozpostarł skrzydła
do pierwszego lotu
osaczyły go burzowe chmury
sypnęły piorunami
osmaliły pióra
przedarł się
przez skłębioną przestrzeń
wiatr poniósł
wołanie przez świat
Hej Czarodziejko
we włosach masz wiatr
jutro poprawię się
dolecę
zaczarowany ptak
znajdzie drogę
do gniazdka.
17.04.2017r.
SPÓJRZ
Wypatruję spojrzenia
stąpam po śladach
przypomnień
znów wyciągam
do ciebie
wiersze
w drgającej ciszy
dźwiękach strun
tyle już życia
czekam
aż podniesiesz powieki.
14.12.2017r.
SŁOŃCE
Zza lekkiej mgiełki obłoków
powiał chłodny wiatr
słońce zapaliło
zielone lampki
bluszczem oplotły
moje okno
rozświetliły zielenią
bym mogła turlać się
po zielonym orzeźwieniu
zanurzyć się
w chłodzie ulgi
29.07.2018r.
UKRYCI
Lubili kiedy padał deszcz
robiło się przytulnie
krople stukały
w parapet
spływały po szybie
za zasłoną deszczu
stawało się
ciepło i bezpiecznie
byli schowani
przed wszelką koniecznością
otuleni miłością
18.09.2018r.
POD BUTEM
Byłam jak skopany pies
w kagańcu
moje oczy
świeciły błagalnym strachem
wszelkie próby
stania się człowiekiem
niszczono
pogarda
spychała mnie
na wyznaczone miejsce
do kąta
rozkwitłam jak kwiat
kiedy właściciele zniknęli
8.05.2018r.
DYSTANS
Nie wchodźmy
sobie w drogę
nie chcę spotkać
nikogo
ciągle zahaczam
o wspomnienie
ze znaną mi twarzą
wolę rozluźnić
myśli na pustyni
bez ciągłego wybaczania
ich słabości
usprawiedliwiania
mojej czułości serca
trzymajmy się
z daleka
16.10.2018r.
GNIAZDKO
Mam zielone
gniazdko ocalenia
wśród gałązek bzu
zastukał do mnie
w szybę ptaszek
na przywitanie
ruda wiewiórka
zajrzała przez okno
pomachała kitką
Uwiłam je
na stosie cierpienia
Tu odnalazła mnie
miłość
Pan Jezus osłonił
skrzydłem dłoni
To moja norka
spełnienia
17.10.2018r.
ROZŚWIETLONE LATO
Tęsknota
niosła jego żal
przez życie
rozległa jak marzenie
zieloność morza
nieskończoność
tamtego lata
świetlista noc
księżycowa
powietrze co odurza
zapachem miłości
poczuł jej przypływ
14.02.2019r.
DAR TWOJEGO SERCA
Kiedy uderza w ciebie
ten znany już
głos roszczeniowy
zdław w sobie
łomotanie
nie dawaj serca
na dłoniach
bo weźmie
jak kawałek mięsa
gdy zgłodnieje
zażąda więcej
nie uszczęśliwisz
oddając wszystko
kiedy to ty
zostaniesz bez niczego
na chodniku
nie znajdziesz ukojenia
tylko twardy kamień
cierpienie
głód i obelgi
23.02.2019r.